Witajcie kochani.... Dzisiaj przychodzę do Was z fajnym tematem uważam... Dużo przebywam ostatnio na różnych forach ogrodniczych, gdzie wymieniamy się doświadczeniami, możliwościami. I powiem Ci, że fajna sprawa. Pomaganie jest fajne. I uważam, że warto się tym dzielić. Przecież nic nie mamy do stracenia, a możemy tylko zyskać. Lubię poznawać nowych ludzi, a już szczególnie takich co są tak samo jak ja zakręceni na punkcie ogrodów.
Dzisiaj troszkę wspomnieniowo. I od razu na początek życzę każdemu z Was, żeby ten rok był równie udany,obfity albo i nawet lepszy od poprzedniego. Obfiy zarówno w warzywa jak i owoce, zioła i kwiaty kochani, kwiaty. Hihi.
Jak rok rocznie my i dzieciaczki czekamy na pierwsze własne owoce... Są to jagody kamczackie.. Mamy luty, a że kwitną już u nas krokusiki gdzieniegdzie, to i krzaczki jagód ruszyły. Już zielenieją. Już. Zima jakby odeszła ale czy napewno??? Weekend mieliśmy wprost cudowny. Pogoda iście wiosenna. Od dłuższego czasu deszcze, ciepło i przyroda budzi się do życia. Z ziemi wylazły już nawet lilie,i śpioszki, narcyze, tulipany to już wrogóle wypatrzyłam wcześniej... Ostatnio biegałam przykrywałam słomą, sianem. Zrobiłam pierzynki bo mi się ta wczesna wiosna coś nie podoba... Mój nos czuje że jeszcze sporo może się wydarzyć do wiosny... Jak narazie w ciągu tego czasu który pisze tu post, otrzymałam już 2 alerty pogodowe, deszcze i silny wiatr... No niefajnie. Ale wierzę że będzie dobrze. Bo już raz mocno oberwaliśmy po wichurach. 4 dni bez prądu, było wyzwanie.
Ale ok. Jak przyjdzie szybciej wiosna, super. Byłoby wspaniale. Bo też dużo zależy od pogody, czy będzie w końcu lutego czy początkiem marca sianie marchewki, rzodkiewki, bobu, grochu, poru, jarmużu czy cebuli... Sieje wprost do gruntu... Mówiąc krótko nie bawię się z pikowaniem. I rok rocznie plony się udają a groszek zajadany przez dzieci na wiosnę... Wprost cudowny widok. Polecam siać, sadzic groszek właśnie zimową porą... W zeszłym roku część warzywniaka została nawieziona obornikiem. Zastanawiamy się też nad tym czy przekopywać, czy lepiej zostawić i dowieść ziemi do uprawy warzyw. Ot jestem w zastanowieniu, bo coraz więcej po prostu wykorzystuje czynność, znaczy zasadę-nie kopie, czyli uprawa bez przekopywania. I stosuje to od kilku lat i faktycznie nawet nie wiedziałam, że jest jakaś tam moda na takie coś. ... Hmmm ciekawe bardzo ciekawe bo coraz więcej o tym słyszę. Tylko jedna porada. Wtedy trzeba mocno przyłożyć coś do ziemi, między uprawy... Siano, słomę, trawę, kartony, trociny, kore. Można kombinować. A zamiast wyrzucać, lepiej wykorzystać. Narazie przekopuje ziemię tam, gdzie sadzimy czosnek. I spulchniam ziemię tam gdzie warzywa tego potrzebują. Czyli napowietrzam. Można pokombinować... Jak to się ma do upraw.??? Jak dbasz tak masz 💗 czytaj, wprowadzaj, sprawdzaj, polecaj... A plony napewno będę. 😁 Czy obfite, to już zależy od nas. Dlatego warto korzystać z porad, być na różnych forach ogrodniczych... Nie bój się prosić o poradę, o pomoc.
Ja nie jestem alfą i Omegą. Ale jak ktoś mnie pytam, odpowiadam. Dzielę się tym, czego ja się nauczyłam, i przerobilam we własnym ogrodzie. Nie strzelam formułkami,tylko tym co u mnie się sprawdziło. Cały czas się uczę... Ale jedno wiem. Pomidory... Uwielbiam 😉 i cieszę się, że mieszkam w miejscu w którym mieszkam, bo odpukać, jakieś zarazy o których piszą, ja czytam. Jestem przerażona. A już kiedys mówiłam o jodynie... Rozpuścić, popryskać. Stosowali moi teście. Mówię o tym dalej, bo sama widząc dziwne plamy na liściach działam. . To tak jak z kichnięciem u dziecka. Nie czekam aż choroba się rozwinie tylko od razu działam... 💪 Jednak czas i nie jesteśmy w stanie wszystkiego zrobić, pokonać. Przyroda rządzi się swoimi prawami i mając pomidory w szklarni. Lato jest upalne... Rozwijają się różne paskudztwa. Widząc jednak wasze poczynania, podziwiam, nie tylko za wytrwałość.
Na tyle na ile jesteśmy w stanie, ile mamy czasu działamy. Nie ot tak mamy ogrody, ale po coś je właśnie mamy... Ja to robię z myślą o dzieciach, wnukach, gościach... Tak... I dla siebie przede wszystkich... Jak ja to mówię mamy swój własny targ ogrodniczy... Rankiem coś potrzebuje wyskakuje do ogródka. Nawet teraz... Czy po jarmuż, czy po liście pietruszki... A już szczypiorek można poskubać.
Zapraszam na nasz targ ogrodowy...i wiesz co, ogromnie się cieszę, że zaczęłam te przygodę kilka lat temu. Dzisiaj jestem ogromnie wdzięczna mojemu mężowi, i za to, że tu jestem. Bo tutaj właśnie coś mnie pykneło w te stronę i właśnie w tym kierunku się rozwijam. Dlatego od tyłu lat jest ten blog. I cieszę się że przetrwał. Kurcze to już 7 lat będzie... A nasz targ się rozwija i rozwija. I przybywa coraz to nowych smakołyków. A i kilka czeka na spróbowanie. Np. Dereń, rokitnik, morwa czy kiwi.... Ach.
|
Mała Nela wychodowala melony. |
|
Co by tu ślubnąć |
|
Jagódki |
|
Buszujacy gdzieś tam w groszku. |
|
Owoce świdośliwy. |
|
Poziomki |
|
Ulubione boroweczki |
|
Aronia |
|
Idziemy na jeżyny |
Jedynie co potwierdzam. Ogród jest dla cierpliwych.. Nie da się na pstryknięcie... Miejsce, ogród, warzywniak, cokolwiek w ogrodzie, budujemy na lata, nie na lato..wymaga to czasu, i zaangażowania. Tutaj trzeba być cierpliwym, mieć w sobie te siłę i cel przede wszystkim. Podam przykład... Chociażby taki taras. W głowie narodził się pomył,wizja. Czy jest już ukończony? Nie. Robimy, urządzamy go małymi kroczkami, kawałek po kawałku i przyjdzie ten moment, że powiemy, już jest gotowy, że to jest właśnie to 💓😉
Są cele krótko i długoterminowe. Wystarczy mieć do tego właśnie cierpliwość... I działać. Działanie to podstawa.
Cieszmy się z małych rzeczy... Dzisiaj w roli głównej wystąpił Maciej i Nela... Och ta moja Maciejka. LUBI kwiaty tak jak ja.
I malinki. Gdzie możecie zobaczyć jak buszują w malinkach. Hihi.
Maliny Ach te maliny... Jest sezon zajadamy, aż się przejedliśmy. Troszkę soków powstało.
Jak i u Ciebie dary ogrodu zamykane w słojach, butelkach, a nawet puszkach... Na następny sezon.
A tymczasem dziękuję za wspólnie spędzony czas... Za spacer po zakątkach naszej głębi. Niestety czas taki był, że z pośpiechu zapominałam o telefonie, żeby zabierać ze sobą do ogrodu. Dlatego mało jest zdjęć. Ale to z drugiej strony bardzo dobre. Na codzień telefony mamy przy sobie... A wtedy to się odpoczywało od tego online i tego wszystkiego. Mi to tam pasowało... Ale jak ktoś się nie dodzwonił, albo pomyślał, że coś się stało... To już było niedobrze.. Ale tak jak każdy mam prawo i nie mamy obowiązku nosić przy sobie telefonów. Prawda??? A w dzisiejszych czasach to już jest jakieś niedopuszczalne chyba... Hihi
Ja idę swoją ścieżką, jak kot i nie mam zamiaru, ba nie myślę o tym co złe, albo co mogłoby wydarzyc się złego. Po co. Myślimy myślimy, w końcu to przyciagniemy. 😁
Trzymajcie się cieplutko i przesyłam troszkę aktualnych foto z ogrodu.
I to nas właśnie cieszy...właśnie takie widoki... Cudownego dnia dla Ciebie. Pozdrawiam i do następnego napisania. Agata.