listopada 24, 2021

Powrót do przeszłości. cz. II.

 Cześć...  od pewnego czasu kontynuuje wspomnienia. To ten czas, a może pogoda za oknem sprawia, że cofam się w pozytywnym słowa znaczeniu. Cofam do przeszłości. Nie wiem czy wspominałam, wraz z mężem rok rocznie w jedno święto lubimy powspominać cały stary rok, jeszcze w starym roku. A więc ma to miejsce w Sylwestra. Właśnie. Kto z Was lubi robić takie podsumowania nie tylko ogrodowe ale i z całości.??? Hihu. Nie wiem jak to inaczej nazwać. Ja tak lubię i z roku na rok robi się to coraz bardziej fascynujące.. Na takie podsumowanie roku ogrodniczego oczywiście zapraszam w przyszłym roku...

A teraz ciąg dalszy naszych poczynań. Ileż to się zmieniło w ostatnich latach. Aż jak sama mówię, aż niemożliwe, że aż tak. Ile to się wydarzyło, tych dobrych i tych złych, mam na myśli, rośliny, kwiaty, które wypadły przez te lata. Mówimy cały czas teraz o ogrodowych sprawach...

Był Kórnik, pustkowie. Hihi. Pojawił się trójkąt bo tak zapasowało, kamienie i sumaki... Potem była stara odmiana róży białej, którą zaczęła łapać rdza... Naczytałam o odmianie okrywowej. The feiry... I białą róże zamieniliśmy na różowe, okrywowe. I jedna jest inna, taka tricolor.odmiana okrywowa, ale nazwy nie pamiętam. W tym jednym miejscu mamy wyłożoną agrowłókninę... Bo właśnie, bo korzenie sumaka... I jak się okazało, skutecznie. 4 dorosłe już okazy sumaków, octowców nie takie złe... FAkt, ich korzenie po naruszeniu jakiejkolwiek części, odrostu czy nawet, poruszenie korzeniem, sprawia, że sumak się budzi i za jakiś czas widać je znaczy odrost czy korzeń w innych miejscach... Gdyby teraz tak ruszyć to wszystko, uwierz jakies 3 czwarte ogrodu, mam zawalone korzeniami sumaków. Jednak jakoś te rośliny się dogadują. Czy konkurują o wodę? No nie... Szybciej zauważam zmianę koloru z braku wody u sumaków, nie u róż... A 5 sumak pod oknem kuchennym też nie wadzi... Róże, dereń, nieszczęsny padagrycznik dają sobie radę... Jak to wyglądało a wygląda dziś???


Teraz wszystko takie bio... Biokwiaty, bowarzywniak... Bioogród...tak. Ale teraz pytanie??? Czy kładąc agrowłókninę czy używając opon, to naprawdę jest takie szkodliwe??? Przecież kiedyś to było bardzo modne a dzisiaj Cię za to zlinczują... Przeciez to ogród ma być dla nas, my dla ogrodu... Nie na pokaz, żeby komuś się podobało... Bo przecież my tworzymy swoje własne Sangri La. Prawda??? Poruszyłam te sprawę.. Bo wielu z nas myśli, że stosując te rzeczy źle postępuje. Ja uważam inaczej... Bo stosuje sama takie sposoby, przede wszystkim dla zabezpieczenia chociażby krzewu przed skoszeniem... A same opony, nie wiem czy wiesz, produkuje się do wyrobu donic. One kosztują kupę kasy, a gdzie spalanie??? Te całe przetwórstwo??? To jest bio?? Legalne??? To już powinno dać do myślenia. Już nie są modne takie fajne dekoracje z opon... A przecież to było dla wielu ogrodników inspiracją... Gdzie się to podziało... No trudno... Trzeba się z tym ukrywać. Wychodzi na to.

Pokazałam kiedyś, pokaże i dzisiaj... Ogromna opona robiła za piaskownicę...ile to radości przyniosła dzieciakom.. Dzisiaj już nie robi za piaskownice, bo jak wiesz powstał domek dla dzieci...dzisiaj na miejscu opony rośnie dużo bylin, dużo różnych cebul kwiatów, hortensja wims red.. choina i mnóstwo kwiatów jednorocznych, które same się wysiewają... Kosmosy, dziewanny, naparstnice, dzwonki, orliki... Mnóstwo... Na tej przedłużonej rabacie kolorowo od wiosny do jesieni... Zimą niech ogród odpoczywa...


Wyżej kawałek z lewej... 

A poniżej kawałek pośrodku, gdzie wiosną króluje kalina i trochę tulipanów... Są tam moje dwie hortensje wims red z patyczków... Mnóstwo kwiatów jednorocznych...i lilii. 


Za tą rabatą znajduje się warzywniak... Ogrodzony, bo wiadomo w lesie jak to jest... Zajce, kitajce hihi, sarenki... Jak to się mówi, lepiej być zabezpieczonym... 

I jak narazie nie mamy nieproszonych gości... Kiedyś tak, ale dzięki poznawaniu przede wszystkim sposobów naturalnych na pozbycie się właśnie, zwłaszcza podziemnych zwierząt nie stosuje nie wiadomo czego na gryzonie... Wystarczył czosnek jak się okazuje... A stosowałam sierść od psa, też pomaga, i turki, aksamitki również pomagają... I jak narazie od wielu lat nie ma z tym problemu... 

Tak jak kilka lat temu, raz użyłam chemii. Walka jednego roku z mszycą była ciężka. Bo tak jak kazali stosować oprysk, nie pomagało... Więc stwierdziłam, po co wydawać pieniądze, fakt to było kilkanaście złotych.. Przyglądając się starszym, doświadczonym osobom zaczęłam stosować ich wskazówki... Albo działasz naturalnie, albo wogóle...i ja tak robię.. Robię to nawet coraz rzadziej... Czyli praktycznie wogóle...Tak jak chciałam, tak jak chce żeby było... Naturalnie, tak jak w lesie. Od chemii można się uzależnić... Znaczy kwiaty.. I po co... To tak jak niektórzy z nas biorą tabletki na stałe.. W końcu i one przestają pomagać... 

Zakładając kolejną, już większą rabatę.. Właśnie to miałam na myśli... Ma być tutaj las.,busz. Moja ingerencja taka, że raz w roku posprzątać i raz kiedyś jakiegoś chwasta wyrwać... I tak się dzieje. A że dzikiego padagrycznika u nas w lesie wiele, ciężka z nim walka. Jednak go zminimalizowałam i nawet pomyliłam z rumiankiem.. Ot nawet nie wiem skąd się wziął... Wysoki, z dzikich odmian rumianek, i takie dzwonki, podobne do naparstnic... Z lasu??? Tak jak łubin... U mnie rosnąć nie chce a mama będąc na jagodach trafiła na pole łubinowe w lesie... Nosz piękne... 

A rabata wygląda tak... I nie specjalnie przygotowywałam ziemię pod uprawę.. Bo mam dostęp do obornika, kompost swój... Więc po co tej chemii stosować.??? Na wzrost? Możemy oszukać ludzi tym ze nie stosujemy chemii, oszukujemy siebie tak naprawdę. I po co nam to??? Oprysk w warzywniaku??? Chemią, bo mam stonkę!!! A rączki sie brzydzą pozbierać ręcznie???, zaproś ptaki do ogrodu, do warzywnika... Wypuść kury, kaczki.. Tyle sposobów. Uprawa pomidorów??? Ciężka... Nie, jednak ja je traktuje poważnie... Więc dbam naturalnie. Pokrzywą i deszczówką... Ot smak nie do podrobienia.. Bo wiem jak smakują owoce i warzywa z marketu... 



Była huśtawka, już jej nie ma... Wszystko ma swój czas. Z naturą nie wygramy. I jak widać w wielu ogrodach natura pokazuje właśnie, wynagradza nam to, że działamy zgodnie z kodeksem natury. Hihi. Że tak to nazwę, i to widzę, w waszych ogrodach wiele na plus. Wielki, ogromny plus...zmiany ogromne, takie zdrowie, życie na rabatach panuje i z roku na rok coraz gęściej, coraz większe, dorodniejsze, zdrowe. 

Jeden przykład podam... Znajomi, którzy kiedyś nie bardzo praktykowali bio... Dzisiaj ich już można ogród  nazwać ogrodem, przepięknie  wygląda, widać tętniące życie w nim, kolory, zdrowie, czuć energię... A jak sami oni się zmienili??? Młode małżeństwo... Jak natura może zdziałać cuda??? Oj może, i to bardzo. Sama się dziwię, pozytywnie, że Wow.. U mnie, nie wierzę... Bo jak wspomniałam, jeszcze czegoś brakuje, żeby było nasze prawdziwe Sangri La...

Ciąg dalszy nastąpi. 

Część 3 wkrótce o innych  zakamarkach ogrodu... 

Trzymaj się Ciepło. I dziękuję, że jesteś, za pozostawione słowo, komentarz... Lecę pa

20 komentarzy:

  1. Po takich wpisach chyba najbardziej widać jak ewaluował Wasz piękny ogród. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie to opisałaś. Dzięki.. Pomyślałam o bombie ;-) pozdrowionka

      Usuń
  2. Agatko, w kwestii ogrodowych dekoracji, mam identyczne zdanie z Twoim. Tzn. uważam, że każdy urządza sobie tak, jak jemu się podoba i zgodnie ze swoim gustem. Moda modą, ale każdy ma swoje preferencje i upodobania i tego się trzymajmy. Nigdy nie będzie tak, że będzie podobać się wszystkim i przecież nie o to w tym wszystkim chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie Iwonka. Zgadzam się... Oj ilu to ja mam przeciwników tego co robię, i to niestety daleko szukać nie trzeba.. Nie przejmuje się tym... Zyjemy, urządzamy po swojemu... A komu się nie podoba niech nie patrzy i tyle. 😊 Buźka.

      Usuń
  3. Patrząc na Twoje wspomnienia, żałuję, że od początku nie robiłam zdjęć naszego ogrodu. A był tam nieużytek, chaszcze i chwast. Twój ogród ciągle się zmienia. W kwestii dekoracji myślę podobnie. To nam ma się podobać. Ja lubię minimalizm i naturę i tak jest. Inni lubią beton i to ich sprawa. Pozdrawiam serdecznie:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... Kochana najważniejsze są wspomnienia.. A kto ma wiedzieć ten wie i zrozumie jak było i jaką drogę trzeba przejść, to ciężka praca ale warto... Zawsze jest warto. Buziaki.

      Usuń
  4. I'm glad you like the blog. Regards

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne wspomnienia. Jestem, ale samotność i życie z nią odbiera chęć do wszystkiego :(. Pozdrawiam i dziękuję, że pamiętasz mnie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Grażynko, cieszę się ze się odezwałaś... Kochana głową do góry, samotność każdego z nas dotyka i jest na to rada... Jak masz Facebooka... Znajdź mniee proszę na Facebooku ☺️ sciskam.

      Usuń
  6. Agatko, już nie wiem gdzie mam zaglądać. Myślałam, że jednak prowadzisz jednego bloga:))) Piękne wspomnienia, a ogród się cały czas zmienia i my razem z nim. Pozdrowionka:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Aniu... Jestem Tutaj cały czas 😊😊😊
      Blog to moje dziecko, więc trzeba o nie dbać💓💓💓

      Usuń
  7. "Thank you for nice information
    Please visit our website unimuda and uhamka"

    OdpowiedzUsuń
  8. Akurat ja jestem zdania, że wiele ciekawych rzeczy można robić w ogrodzie i ja również jestem zdania, że na pewno dobrze jest mieć ciekawe meble na taras. Od siebie chcę wam polecić doskonały sklep https://ogrodolandia.pl/meble-na-taras gdzie takie rzeczy możemy zawsze dostać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe wspominki Agatko. Ja nie robię takich podsumowań w sylwestra. Nie za bardzo mi się chce. No może czasem takie male książkowe. Podziwiam Cię bardzo. Spokojnej nocy

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń