Hejka, dzisiejszy wpis wcale tak daleko nie będzie odbiegał od ogrodowych spraw...
Wpis rozpocznie zdaniem ogrodnika Potschke
” Najkrótszą drogą do zdrowia jest droga do ogrodu ”’A wy coś dodacie ???
A więc... Ja od siebie dodam najpierw czosnek 💪 Czosnek i cebula. Nasz nr. 1.
Smak może nie zadowalający, ale czyni cuda. Czosnek jak wiecie sadzimy w dużych ilościach, dla siebie, dla domowego użytku i zajadamy go właśnie najwięcej na SUROWO. Choroby nas omijają 💪 Cebula najlepsze lekarstwo. Syropy czy pokrojona na plastry i w skarpety. Działa cuda.
Czosnek - Najlepszy na wzmocnienie odporności.
Gorczyca nie do picia lecz sproszkowana dodana do gorącej wody przy moczeniu nóg. Moczymy w gorczycy nogi tylko kiedy nie mamy gorączki, gdy czujemy się "nie tak "
Taka informacja. Nasza polska, sproszkowana gorczyca również nadaje się do moczenia nóg, jednak działanie jest słabsze. Kupiłam, młotkiem obstukałam , proszek jest, jest, ciut inny kolor i zapach... Ale działa 💪
Bańki... Oj zdania są podzielone. Pierwsze bańki w życiu postawił mi mój mąż.... Pierwszy raz a ja się bałam czy mi skóry nie spoli...Nela krzyczy, jeju jaki ogień.. A ja nic nie widzę i zaciskam zęby ze strachu... Ale powiem Ci, rewelacja. Bańki stosuje nie tylko na przeziębienie, ale na bóle pleców. Niesamowita ulga... Gorzej latem...Bo nie mam zamiaru się zakrywać nie wiadomo jak, żeby nie było widać kulek... Bo wygląda jakby kto mnie torturował na plecach... Haha. Kto stosuje ten wie co mam na myśli... Bańki u dzieci - tak stosujemy, ale plastikowe, bezpieczniejsze i tylko kilka sztuk.
Jeżeli chodzi o bańki szklane, mój em podpala patyczek na którym jest wata nasiąknięta spirytusem, na chwilę ogień trafia do środka bańki...jak mnie zassie skórę, pojawia się dziwne, napinające uczucie. Przykryta kocem leżę jak wałek drzewa, no bo się ruszyć nie mogę. Hihi. A zabieg kończy się happy endem... Plecy nie bolą... A i działanie baniek już sami wiecie jakie jest, na przeziębienie, na ból pleców i nie tylko, bo bańki stawia się w wielu innych miejscach. Wielu, co znam boi się baniek ogniowych... Dlatego nie stosują. Dopóki nie spróbują nie przekonają się o ich działaniu.
I proszę, moja krzywizna poniżej... Bańki wszędzie mam, ulga.. Gdzie wzięłam na swoją odpowiedzialność, bo pamiętać trza, nie wolno baniek na sercu i na kręgosłupie stawiać.... Pamiętaj o tym... Ja tego wtedy potrzebowałam...
Dalej mamy inhalacje nie tylko solą, majerankiem, ale mowa o :
Inhalacje igłami świerkowymi, inhalacje piwne. Mam tu na myśli naszą ukochaną saune.
Od kilku ładnych lat saunujemy się, można tak powiedzieć... Kiedy tylko mamy na to ochotę.. Jakie działanie sauny??? Równie zdrowotne, wzmacniające i pielęgnujące... Warto korzystać...
Sauna należy do ogrodu, więc ma wiele wspólnego z ogrodem, jest jego częścią.
A z samymi kwiatami nie wyobrażam sobie ogrodu... Ogród musi mieć praktyczne zastosowanie. Nie tylko patrzeć, leżeć, siedzieć. Coś musi się w nim dziać, ma pachnieć np. wędzonką, maciejką, liliami i co wieczór, ma być słychać chlust wody, nie tylko w oczku, ale w saunie. No nie codziennie. I ten zapach piwa czy nawet igieł z sosny himalajskiej? Cudnie. O tak...
Myślę, że sauna to jedno z lepszych rozwiązań na wzmocnienie odporności .. Ale równie trzeba uważać.. Z gorączką nie wchodzimy, nie korzystamy z sauny... Lepiej wybrać się do lekarza.
Sami po latach zauważamy różnice. Jesteśmy odporni na wiele wirusów. Kiedy dookoła , bo daleko szukać nie muszę - chorują i dorośli i dzieci już trzeci , czwarty raz z rzędu, my nic, nas omijają wszelakiego rodzaju wirusy.
Czy się tym chwalę??? Nie. Chce tylko pokazać rozwiązania...tylko czy skorzystasz??? Zależy już tylko od Ciebie. Niestety mentalność ludzka jest różna, a najwięcej zależy od kobiety. Taka prawda.
Kobietom w ciąży i małym dzieciom nie wolno korzystać z sauny ani stawiać baniek.
Kiedy byłam w drugiej ciąży, zazdrościłam mężowi... Ja korzystałam do pewnego czasu, siedząc w saunie na najniższym poziomie... Potem dla bezpieczeństwa nie korzystałam.
Nasz nr. 4. Smalec gęsi 😄 Tylko dla odważnych i tu już , gdy jak wcześniej napisałam czujemy się "nie tak"
Nasz nr. 5. Domowe soki i syropy, suszone zioła. Z soków polecam aroniowy, z dzikiego bzu i z mniszka lekarskiego. Od jesieni do wiosny stosujemy codziennie.
Zioła jakie suszę i nie tylko - kwiaty dzikiego bzu, mięta, melisa, kwiaty mniszka lekarskiego, kwiaty kasztanu, kwiaty nasturcji czy patyki z malin i inne. Uwielbiam te herbatki.
I to by było na tyle z naszej top listy 5 sprawdzonych metod na wzmocnienie odporności, podziębienie i przeziębienie.
Ps. Ważna jest również nasza dieta, nie gotowe, nie sztuczne , nie ze sklepu. Krótko mówiąc, nie pędzę za nowoczesnością i nie idę na łatwiznę, nawet kiedy pracuje na trzy zmiany. Zdrowo zjeść to priorytet i jeść wszystko , nie wybrzydzać, to podstawa....ale teraz takie czasy!!! Dbają o figury, itp.
Można długo o tym, ale ze względów prywatnych o tym nie będę się rozpisywać.
Żyjemy po swojemu, po staremu, jak żyło się kiedyś, kiedyś i przy tym zostajemy.
Życzę dużo zdrowia i przede wszystkim mniej stresu 😊 To jest jeden z czynników, który potrafi położyć do łóżka. Wytrwałości , wytrzymałości , uśmiechu życzę . W końcu nadchodzi piękny czas. Pozdrawiam cieplutko. Agata 🙋
Sporo tego zebrałaś! Bardzo pomocna lista. Bańki miałam stawiane raz, gdy byłam dzieckiem,potem już nie. Ale na przewiane w pracy chętnie bym się skusiła, ale nie będzie miał kto mi tego zrobić,bo mężu mój się nie odważy. .
OdpowiedzUsuńSuper, że macie taką odporność. Ja właśnie na zwolnieniu lekarskim jestem bo nie uporałam się z wirusem.
Udanego tygodnia 😘
Nie znałam tylko wykorzystania gorczycy, która wykorzystałam jako poplon. Czosnek i bańki znam, zapach czosnku niweluje natka pietruszki.
OdpowiedzUsuńGęsi smalec uwielbiamy, jest nie tylko smaczny, ale też bardzo zdrowy.
Pozdrawiam.:))
Agatko!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Ja też nie znałam wykorzystania gorczycy. Uwielbiamy czosnek i cebulę więc jemy je na bieżąco. Nie jem smalcu z gęsi ponieważ z drobiu jem jedynie kurczaka.
Serdecznie pozdrawiam:)
Przypomniałaś mi czasy, gdy mama stawiała mi bańki.. Od razu przypomniał mi się zapach ale u nas paliło się kijek ze szmatką, nasączony denaturatem. W tamtych czasach nie było niczego w sklepach, eko żywności, suplementów, tylu "dodatków by lepiej smakowało" a żyło się spokojniej i przede wszystkim razem. 😉 I ludzie w tamtych czasach byli zdrowsi.. uśmiechnięci.. serdeczni.. Teraz są takie czasy, że każdy sobie rzepkę skrobie.. Masz naturalną aptekę u siebie w zasięgu ręki, zazdroszczę Ci tego naprawdę 😉 Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS. nie myślałaś o tym, by zacząć sprzedawać to czym natura Cię obdarza? 😉